Zaczynam się mobilizować... coraz bardziej, coraz realniej...
Mąż zapytał, czy we wrzesniu nie pobiegnę z nim półmaratonu... chciałabym, ale boję się.. a tak naprawde - jak ja na półmaraton, jeśli od ponad pół roku nie przebiegłam nawet 1 km...
Kiedy wszyscy wieczorem słodko spali, ja zaczęłąm czytać artykuły, jak to wspaniale jest się przygotwać, jak to łatwo, kiedy jestes systematyczny i masz jasno określony cel... Zaliczam się do osób systematycznych, zaliczam sie do osób, które dążą do postawionego celu...
Od nowego roku dla zdrowia weszłam w 100% na dietę wegańską - i czuję sie świetnie. Ja - mięsiara roku, odstawiłam mięso i wszelkiego rodzaju produkty zwierzęce. Schudłam - to pierwsze co widaĆ - minus 5kg - a to chyba ucieszy każdą kobietę... ale w końcu czuję się też "lekka" po posiłkach. Zjem - najem się, ale nie przejem...
No wię pora chyba na kolejny krok. Zbliżam się wielkimi krokami do 40-stki i ciało przestaje byc już takie jędrne... trzeba więc zacząć ćwiczyć....
Półmaraton? Dlaczego nie?
Wydrukowałam sobie plany treningowe - i zamierzam ich przestrzegać. A ten blog ma mi w tym pomóc.... Bo jak przyznać się przed kimś, że nie dałam rady...
Zaczyanmy - dzisiaj dzień 1.... niech no ja tylko wrócę do domu....